Śniadanie - godziny poranne (8h/9h)
Petit déjeuner
Francuskie śniadanie na słodko (le petit déjeuner sucré), nie jest dla mnie już mitem, a czystym faktem. Przez pierwsze 3 dni, a może nawet tydzień bagietka z dżemem lub nutellą nie była dla mnie wyzwaniem, ponieważ nigdy nie ukrywałam swojej słabości do rzeczy słodkich. Jednak po pierwszym tygodniu, smak bagietki nie cieszył mnie już tak bardzo, z tego względu, iż jedynym urozmaiceniem mojego śniadania mogła być zmiana smaku dżemu... :) I tutaj zaczyna się nasz polski, można by rzec, problem. Otóż my przyzwyczajeni do kiełbasy, szynki i innych mięs, nie potrafimy zrozumieć Francuzów, tym bardziej ledwo żywi o 8 rano.
Oprócz tego, do śniadania pije się kawę oraz sok (nie tylko pomarańczowy) jednocześnie. Kawę oczywiście można spożywać w filiżankach, jednak co ciekawe Francuzi piją ją także (a nawet bardzo często) ze szklanych miseczek. Oprócz bagietki i dżemu, na śniadanie serwowane są także płatki zbożowe z mlekiem oraz owoce - jabłka czy banany. Do śniadania czasem może być podany kawałek francuskiego sera, jednak ten zwyczaj pojawia się znacznie częściej przy lunchu lub kolacji.
Un bol - szklana miseczka, w której we Francji pije się herbatę lub kawę |
Godzina 12 jako święty czas we Francji (12h-14h)
Déjeuner
Osobiście uważam, że takiej godziny w Polsce brakuje. To czas kiedy ludzie rzucają wszystko i oddają się przyjemności jaką niewątpliwie jest jedzenie. Dietetykiem nie jestem, więc może moje zdanie w tej kwestii się nie liczy, jednak według mnie taki rytm dnia, sprawia iż Francuzi nie podjadają pomiędzy posiłkami, a regularność skutkuje tym, że nie są bez przerwy głodni. Mimo wszystkich tych zalet, zawsze istnieje rzecz, która nas Polaków, ludzi wychowanych w innej kulturze, może nieco irytować. Kiedyś usłyszałam od Francuza, że pierwszą rzeczą która zaskoczyła go w Polsce była zaskakująca szybkość jedzenia Polaków. Jest w tym wiele prawdy, ponieważ przebywając we Francji można odnieść wrażenie iż Francuzi niemiłosiernie rozwlekają swój posiłek, tym samym czyniąc z niego wręcz ceremonię.
Pamiętam to przerażenie w oczach wszystkich polskich uczestników wymiany, kiedy o godzinie 12 przychodząc na posiłek, na środku stołu zobaczyliśmy sałatę z oliwkami, serem feta i pomidorem oraz pokrojoną bagietkę. Szybko postanowiliśmy się z tym pogodzić, planując w tym samym czasie wycieczkę do McDonalda :) Jednak po 40 minutach okazało się, iż była to tylko przystawka, ponieważ otrzymaliśmy danie główne. Co ciekawe był to pewien rodzaj mięsa (np. jagnięcina), oraz inna porcja sałatki. W tym miejscu muszę przypomnieć, iż nie zabrakło także bagietki, która towarzyszyła nam codziennie począwszy od śniadania aż do samej kolacji. Do lunchu Francuzi piją wodę, oczywiście tę z kranu, ponieważ we Francji woda prosto z kranu jest zdatna do picia. Po 40 minutach otrzymaliśmy deser, którym często był talerz serów takich jak słynny Camembert, Roquefort oraz mój ulubiony ser kozi lub po prostu jogurt. Po takim, prawie 1OO minutowym posiłku, od stołu odeszłam szczęśliwa - nie tylko ze względu na to, iż byłam bardzo syta, ale także dlatego że to był wreszcie koniec :)
Ser Roquefort, który charakteryzuje się bardzo ostrym smakiem |
Godzina 19 - świętowania ciąg dalszy (19h/21h)
Dîner
Kolacja to we Francji właściwie drugi polski obiad, ponieważ spożywana jest na ciepło. Składa się zazwyczaj z porcji mięsa oraz sałatki. Oczywiście coraz częściej temu posiłkowi towarzyszą także frytki, co nie dziwi już chyba nikogo. Ten posiłek należy zakończyć oczywiście półmiskiem różnego rodzaju serów pleśniowych lub też porządnym deserem. Kiedy miałam okazję po raz pierwszy jeść ze znajomymi we francuskiej restauracji, byłam zdziwiona kolejnością podawanych dań ponieważ we Francji zawsze najpierw bierze się przystawkę, potem danie główne a na końcu deser. I nieważne, że jest to kolacja. I tak będzie składała się z 3 części. W Polsce sytuacja wygląda całkiem inaczej, ponieważ my deser spożywamy po obiedzie, a kolacja to po prostu jedno danie. Należy podkreślić, iż we Francji spożywanie posiłków w restauracji jest bardzo popularne. Zdecydowana większość Francuzów spożywa kolację poza domem, w gronie przyjaciół. Wynika to z faktu, iż ceny dań nie są wygórowane. Francuzom często bardziej opłaca się zjeść kolację w restauracji, niż przyrządzić ją samemu dla większej liczby osób. Do kolacji spożywa się różnego rodzaju alkohole, najczęściej wino, a także wodę w tym samym czasie.
Dodatkowo:
W restauracji kelner, który podchodzi do nas, aby zabrać talerz lub przynieść następne danie zadaje pytanie: ça a été? Co oznacza : czy smakowało ? (dosł. To było?). Wtedy zazwyczaj odpowiadamy po prostu: Oui, merci. Jest to rodzaj zwrotu grzecznościowego kierowanego w stronę klienta.
Z moich obserwacji wynika, że Francuzi po skończonym posiłku nie mówią "dziękuję", tak jak my czynimy to zazwyczaj w Polsce.
We Francji pije się wodę z kranu, co stanowi znaczną oszczędność. W restauracji zamiast kupować butelkę wody, należy wypowiedzieć magiczne zdanie: Une carafe d'eau, s'il vous plait, a po kilku minutach otrzymamy, karafkę wody, za którą nie płacimy.
Większość obrazków pochodzi z Internetu
Lubię takie życiowe wpisy, dzięki! Jak się wyjeżdża zagranicę na jakiś (nawet krótki) czas, to wiele można się też o własnej kulturze dowiedzieć ;). Mam wrażenie, że w wielu południowych państwach śniadanie jada się na słodko, ciekawe z czego to wynika? Może to kwestia obfitej kolacji?
OdpowiedzUsuńTe słodkie śniadanie też często może być bardzo obfite, bo jednak bagietki lub też rogaliki są dość sycące :) W ogóle trzeba powiedzieć, że jedzenie we Francji jest raczej kaloryczne. Z czego wynikają słodkie śniadania ? Ciekawe pytanie, szczerze sama nie mam pojęcia :) Wydaje mi się, że takie obyczaje i kultura, po prostu, chociaż to banalnie brzmi. Dziękuję bardzo za komentarz, pozdrawiam :)
UsuńBardzo fajny artykuł :)
OdpowiedzUsuńJa za każdym razem próbuję się przełamać do śniadań na słodko i za każdym razem kończy się tym, że bezczeszczę bagietkę jakąś szynką albo serem ;) Nie mam już za to problemów z przystosowywaniem się do pory obiadowej - co początkowo było nie lada wyzwaniem, a warto dodać, że nie tylko we Francji, ale większości krajów śródziemnomorskich tylko w czasie sjesty można zjeść coś w lokalnych restauracjach, a nie w fast foodach. No i jeszcze nie podoba mi się, że w wielu przypadkach najpierw jest sałatka na przystawkę, a potem już danie główne jest bez żadnej zieleniny, a ja bym wolała mieć to wszystko na raz :)
Tak czy inaczej, Francja póki co wygrywa w moim rankingu jedzeniowym, bo zwykle gdzie by się nie jadło, to serwowane posiłki są co najmniej przyzwoite i nie trafiłam jeszcze na niejadalny obiad :)
Pozdrawiam :)
Faktycznie, jest to dość denerwujące, że danie główne jest już bez sałatki.Ja za pierwszym razem o tym nie wiedziałam i skończyłam z samym mięsem na talerzu. Gdybym była świadoma tego zwyczaju nałożyłabym wtedy na talerz tę sałatkę którą podano na przystawkę :) Dość dziwny zwyczaj, muszę przyznać. Jeżeli chodzi o jadalność obiadów, zgadzam się, też nigdy nie miałam nieprzyjemnych niespodzianek, a ponadto uwielbiam kuchnię francuską, mimo że czasem po kilku tygodniach można się zdziwić wchodząc na wagę :)
UsuńDziękuję za komentarz, cieszę się, że wpis się podoba:)
Pozdrawiam !! ;)
Po prostu tak tu juz jest, ze na przystawke jada sie "crudités", a do dania glownego podawane sa "legumes" (na ogol gotowane).
UsuńAle przy dluzszym posilku moze byc np foie gras z tostem na przyprawke, potem mieso lub ryba z jarzynami gotowanaym, nastepnie zielona salata z kawalkiem sera (camembert lub inny) i potem deser slodki.
Przed posilkiem jest apiritif, w czasie, wino, a na koniec obowiazkowo kawa (lub ekstrawagancko "tisane"), a dla wytrwalych digestif :))
Pamietam niektore posilki rodzinne w Bretanii (u rodziny meza), ktore potrafily trwac od 12ej do 15ej i nikt sie nie spieszyl, a kto mogl to ucinal sobie jeszcze drzemke lub ruszal na spacer. No ale to byly posilki niedzielne...
Pozdrawiam Nika
Gotowane warzywa mogą być, ale czasem nie ma ich wcale :) Tak jak pisze Marcelle, zdarza się w restauracjach, że dostajemy talerz na którym jest tylko mięso i np. frytki i tyle, nawet liścia sałaty obok ;)
UsuńWydaje mi sie, ze frytki, ryz czy fasolka to dla przecietnego Francuza (nie bedacego dietetykiem) sa tzw accompagnement , a od tego juz dwa kroki to utozsamiania legumes z accompagnement.
UsuńCzyli, ze czesto zje np rybe z ryzem i bedzie przekonany, ze ryz to "legumes"? Czesto to widac na stolowkach w duzych przedsiebiotrstwach , gdzie do miesa proponuje sie : frytki, ryz, purée z brokulow i ratatouille i pytajac o wybor pani pyta slodko jakie warzywo sobie do miesa zyczymy.
Zupelnie inaczej jest odbierane okreslenie legumes vertes, no jak zielone to musza byc zdrowe (fasolka, groszek, brukuly). I fakt, ze do tego nikt juz zadnej salatki nie poda, bo w standartowej kuchni stolowkowo-restauracyjnej nie miesza sie jarzyn i surowek na tym samym talerzu. Czasami sie zastanawialam dlaczego i jedyne co mi przyszlo do glowy, ze tak im latwiej podgrzac danie w mikrofali. A gdyby tam jakis lisc salaty sie paletal, to juz by bylo widac, ze podgrzewane:))
Oczywscie zartuje:)
Ta woda to dla mnie obrzydlistwo. W sumie miło że pije się wodę do dejeuner i diner i w restauracji nie ogranicza nas cena wody niegazowanej, ale zrobiłam mały eksperyment. Nalałam wodę do butelki i zostawiłam na noc. I od tej pory wody z kranu nie piję. Już nie mówiąc o ilości kamienia który zbiera się w czajniku po ugotowaniu "wody zdatnej do picia". Radzę się zastanowić.
OdpowiedzUsuńA co do śniadań też byłam au pair i szczerze po tygodniu byłam chora od codziennej konfitury. Za słodko...
Dziękuję za uwagę co do wody! :) Nigdy nie robiłam podobnego eksperymentu, ale faktycznie, krążą opinie, że we Francji ta woda wcale nie jest taka czysta jakby się wydawało. Nie zmienia to jednak faktu, że będąc w l'Hexagone turyści nie zwracają na to uwagi, podążając 'za tłumem' i tym samym wierząc Francuzom :) Trudno jest się bowiem zbuntować, kiedy każdy tak naprawdę tę wodę pije.
UsuńPozdrawiam serdecznie! ;)
Osobiście unikam jak ognia picia kranówki, ale większość moich francuskich znajomych nie ma z tym żadnego problemu, wręcz traktują to jako sposób na zaoszczędzenie paru groszy :)
UsuńJa mam zainstalowany pod kranem filtr na osmoze odwrocona, woda jest pyszna, bez zadnego osadu i przynajmniej ekologicznie nie musze biegac po zgrzewki i wyrzucac do smieci dziesiatek butelek plastikowych. Polecam wszystkim takie filtry.
UsuńJa moje pobyty we Francji jako fille au pair wspominam dwojako : z jednej strony spróbowałam wielu nowych smaków i wróciłam z lekką nadwagą nieprzyzwyczajona do obfitych kolacji i słodkich śniadań ;), z drugiej strony chodziłam zła, bo ciągle burczało mi w brzuchu a przy stole padałam ze zmęczenia, marząc żeby mieć w końcu chwilę dla siebie. Tak czy siak, pracowałam w 5 różnych rodzinach, więc chyba nie było aż tak źle, prawda ? :) PS. Bardzo fajny wpis!!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wpis się podoba :)
UsuńSkoro w 5 różnych rodzinach, to musiało to być niesamowite doświadczenie, pewnie każda przygotowywała coś innego :) A nadwaga, to typowe zjawisko po powrocie z Francji... :) bo przecież kto odmówi deseru, będąc w restauracji, (nawet jeśli jest 22) ? :D
Pozdrawiam serdecznie!! ;)
Mieszkam we Francji od ponad 20 lat,ale slodkich sniadan nie jadam zbyt czesto. A juz sniadanie typu bagietka z konfitura i croissan kojarzy mi sie z typowym sniadaniem kontynentalnym w hotelach, czego nie lubie. Nie mowiac o tym, ze po takim sniadaniu kolo 11ej nastepuje tzw coup de pompe, czyli spadek koncentracji i zmeczenie i na ogol jego konsekwencja jest podjadanie batonikow, czekoladek czy innych malo dietetycznych specjalow.
UsuńOj tak, wtedy zaczyna się doceniać polskie zwyczaje. W Polsce wygląda to całkiem inaczej - jemy to co mamy zjeść i wracamy do zajęć. We Francji należy posiłek raczej celebrować :) Myślę, że to kwestia przyzwyczajenia, jeszcze jeden miesiąc i na pewno wbijesz się we francuski rytm :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie!! ;)
Olivée, mysle, ze gdy wrocisz do Polski za rok czy dwa, to sama bedziesz celebrowac swe posilki i pilnowac godzin ich spozywania. No bo coz to za anarchia, ze ja wpadam do kolezanki o 11ej rano, a ona mnie zmusza do jedzenia sernika i kawy :)))
OdpowiedzUsuńTu idac do kogos wiesz czy "grozi ci " ze trafisz na posilek , czy nie i sa pory gdy nie nalezy ludzi odwiedzac, bo bedzie wygladalo, ze chcesz sie wprosic na jedzenie ...
Coz wszystko ma swoje plusy i minusy :))
Pozrawiam Nika
Marcelle, bardzo celne uwagi i swietnie sie czyta :)
OdpowiedzUsuńJednak trzeba wziac pod uwage, ze na tej wymianie troche Was rozpieszczali. Na codzien az tak sie nie je. Wiekszosc moich kolegow z pracy je na stolowce danie glowne i przystawke ALBO deser. Niektorzy samo danie glowne.
"Zdecydowana większość Francuzów spożywa kolację poza domem, w gronie przyjaciół"
Nie znam ludzi, ktorzy na co dzien jedza kolacje w restauracji. Srednio zamozni chodza do restauracji kilka razy w miesiacu.
Tak, na takim wyjeździe obowiązywały trochę inne standardy, jednak sama forma podania tych posiłków czy po prostu to co jedliśmy było typowe dla Francji :)
UsuńJeżeli chodzi o posiłki w restauracji, wiele moich znajomych kolację spożywa poza domem i zdecydowanie jest to bardziej powszechne niż w Polsce.
Bardzo dziękuję za komentarz i Twoje uwagi :)
Pozdrawiam serdecznie !
Bardzo interesuję się tą kulturą i muszę w końcu odświeżyć swój francuski :) Bardzo fajnie się czyta, mam nadzieję, że niedługo też się wybiorę :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się tutaj ze wszystkim, co opisałaś :) Niedawno spędziłam trzy tygodnie we Francji, na Lazurowym Wybrzeżu i ogromnym szokiem był dla mnie ich sposób życia, szczególnie posiłki. U nas w restauracji zarówno i obiad, i kolacja były trzydaniowe, co w Polaxw jest raczej nie spotykane. No i oczywiście wszędobylska bagietka! Do śniadania, obiadu, kolacji. Aż mi trochę tęskno za nią :) Tempo spożywania posiłków u francuzów też było dla mnie szokiem. Potrafią spędzić nawet ze trzy godziny przy jednym posiłku. Pamiętam, że pierwszego dnia dziwili się, że nasza grupa tak szybko jadła i tak szybko wyszła z restauracji. Generalnie ogólnie wydaje mi się, że francuzi mają swój własny, trochę wolniejszy styl życia. Nawet na ulicy, jak chodzą. Tak, jakby się nigdzie nie śpieszyli, po prostu cieszyli się życiem :) Nie to, co my. Zawsze wszędzie się pędzi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
ja za miesiąc jadę do francji, w związku z wymianą uczniów ze szkoły :) jednak boję się, bo z tego co piszesz, francuzi jedzą cały dzień ser, czego ja nie mogę przełknąć :( nie lubię żadnego sera, i nie wiem jak poradzę sobie w domu obcych francuzów, gdy nienawidzę sera.. masz może jakieś rady?
OdpowiedzUsuńWe Francji je się bardzo dużo sera, ale może z tym że cały dzień i bez przerwy to trochę przesada :) Myślę, że nie masz się o co martwić, bo zawsze zjesz coś innego, np. śniadanie na pewno będzie 'na słodko', więc rogaliki, bagietki, konfitura a ser to tylko druga opcja :) Na pewno nie będą Wam serwować samych serów, szczególnie że jest to wymiana, więc pewnie dostosują Menu tak żeby każdy znalazł coś dla siebie.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję Ci, bardzo mi pomogłaś. Ostatnio szukałam blogów o Francji, gdyż ponieważ iż potrzebuję o niej dużo informacji. Za tydzień będę potrzebować wszystkiego o Włochach, Niemczech... W każdym razie bardzo Ci dziękuję :D Na pewno dodam cię do Listy Pomocy w tworzeniu bloga :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Dravelia
Bardzo fajny blog,bardzo i pomógł,wkrótce będę gościć Francuzów u siebie i te informacje rzuciły światło na ich styl jedzenia. Bardzo pomocne. Dzięki.Pozdrawiam.Bea
OdpowiedzUsuń