Wszyscy moi znajomi wiedzą doskonale, że nie odpuszczam żadnego wydarzenia związanego z Francją czy językiem francuskim.
Wiedzą też, że gdy takowe się zbliża, będą prawdopodobnie wybranymi przeze mnie "ochotnikami", którzy będą mi towarzyszyć w tych radosnych momentach :D Myślę, że większość z nich już się do tego przyzwyczaiła i wie, że jeżeli Rzeszowska dzwoni z propozycją wyjścia do kina to będzie to na 100 % francuski film, a jeżeli proponuje wyjście do kawiarni to zazwyczaj jest to nowo otwarta kawiarnia francuska.... Rzecz, którą bardzo w nich cenię to niewątpliwie to, iż dalej uważają mnie za "w miarę normalną". Mówiąc zupełnie serio, ja uwielbiam także inne wydarzenia, wyjścia ze znajomymi, ale do tych francuskich eventów mam zwyczajną słabość. Uważam natomiast to za całkiem oczywiste. Osoba, która posiada bloga o wszystkim, co francuskie, powinna, a wręcz ma obowiązek uczestniczyć w takich wydarzeniach. Blog językowy to nie blog modowy, wydarzenia francuskie nie zdarzają się zbyt często.
Il faut profiter de l'occasion !
Dla takich francuskich wydarzeń jestem zdolna do poświęceń. Ostatnio pokonałam autobusem (oczywiście jako pasażer żeby nie było :P) ponad
300 km aby zobaczyć jak w Warszawie obchodzi się Święto Francji.
O tym dniu wiedziałam już od dawna, miałam świadomość tego, że organizowany jest co roku i zawsze chciałam tam być, nigdy jednak nie potrafiłam zaplanować mojego wyjazdu. W tym roku jednak wreszcie się udało! Czy było warto ?
Oczywiście, że było warto. Ta kwestia nawet nie podlega dyskusji. Nie byłabym sobą gdybym narzekała na jakiekolwiek francuskie wydarzenie. Może wyobrażałam to sobie troszkę inaczej, może byłam nastawiona bardziej na okazje związane z kupnem francuskich książek czy gadżetów.. Święto Francji okazało się po prostu fajną, przyjemną imprezką w plenerze, gdzie można było zobaczyć stoiska francuskich firm, dowiedzieć się wielu rzeczy, kupić ich produkty. Krótko mówiąc - było to Święto wszystkiego co francuskie, ale niekoniecznie związane z samym językiem francuskim. Miłośnicy kukurydzy firmy Bonduelle mogli w korzystnej cenie delektować się jej smakiem, wszystkie stałe klientki sklepu Promod mogły nabyć ubrania z najnowszej kolekcji, oryginalne francuskie pieczywo można było zakupić na stoisku sklepu Simply (marketu bardzo popularnego we Francji).
Oprócz znanych sieciówek francuskich, swoje stoiska miały także sklepy sprzedające francuskie produkty o których nigdy nie słyszałam. Specjalizowały się one w sprzedaży super pysznych makaroników, oryginalnych (!) francuskich serów, win, pieczywa czy produktów dekoracyjnych.
Produkty tego stoiska były urocze! Sama nie mogłam się powstrzymać i kupiłam śliczne serwetki z motywem Paryża :) |
Choćby dlatego warto było tam być. Moi drodzy, jakość tych produktów była na najwyższym poziomie. Do Polski w tamtym dniu przyjechała prawdziwa Francja. Oto kilka zdjęć produktów, które znalazły się w moim posiadaniu:
Tak zwane Viennoiseries. Na talerzach znajdują się: croissant au chocolat, croissant fourré framboise, croissant au beurre, pain aux raisins, pain au chocolat. |
Prawdziwe francuskie sery kupione w prawdziwej Fromagerie. Camembert, Brie, Bleu d'Auvergne, Selles sur cher |
Moje "pamiątki" W pudełku znajdują się rozmaite rodzaje francuskich jogurtów, makaroniki oraz mleczka czekoladowe francuskiej firmy. W torebce - serwetki :) |
Na Święcie Francji w Warszawie 12 lipca mogliśmy także zobaczyć najnowszą kolekcję marki Promod, która zaprezentowała ją oczywiście poprzez pokaz mody.
Oto piosenka która chodzi za mną przez to, że posłużyła za podkład muzyczny do pokazu :)
Od kucharza Davida Gaboriaud można było dowiedzieć się kilku ciekawostek związanych z francuską kuchnią oraz obejrzeć na żywo jak przyrządza francuskie potrawy.
Pod dużym napisem Carrefour można było zrelaksować się na leżaku z kieliszkiem wina w ręku.
(tak - sprzedawano wino nie tylko w butelkach, ale w ramach degustacji można było skusić się tylko na kieliszek wybranego przez siebie trunku)
Swoje stanowisko miał także Institut Français.
Główną atrakcją była natomiast zapowiadana wcześniej
parada buldożków francuskich.
Pomysł był świetny, gorzej natomiast z wykonaniem... Ta część, według mnie była niedopracowana, bardzo nastawialiśmy się na jakiś spektakularny efekt, natomiast skończyło się na tym, iż cała setka buldożków francuskich biegała wraz ze swoimi właścicielami po trawie. Było sympatycznie i śmiesznie - o to w końcu chodziło. Jednak nazwanie tego wydarzenia "paradą" było co najmniej przesadzone. Raczej był to po prostu zlot buldożków francuskich i ich właścicieli. Zarówno oni jak ich psy, byli bardzo przyjaźnie nastawieni do otoczenia, pozwalali podejść do swoich zwierzaków, robić zdjęcia i głaskać :)
Podsumowując - na Święto Francji do Warszawy warto się wybrać, choćby dlatego aby posmakować prawdziwej Francji. Produkty sprzedawane tam są w stu procentach oryginalne. Warto dodać także, iż każdy znajdzie tam coś dla siebie, nawet jeżeli nie jest wielkim fanem francuskiego klimatu. To okazja żeby spróbować czegoś nowego, a może nawet polubić francuską kulturę ?
Inne wydarzenia ostatnich dni to
dwa filmy francuskie, które obecnie możemy oglądać na ekranach polskich kin.
Nowa dziewczyna (fr. Une nouvelle amie)
Źródło: Internet |
Kiedy obejrzałam zwiastun miałam ochotę pójść do kina natychmiast. Byłam przekonana, że Nowa dziewczyna to gatunek filmu, który lubię najbardziej - ciężki dramat psychologiczny, film, który opowiada historię "z życia wziętą". Nie rozczarowałam się.
Przejdźmy jednak do samej tematyki filmu.
Historia jest banalna. Dwie przyjaciółki, bardzo sobie bliskie, które znają się od dzieciństwa i są nierozłączne dzielą ze sobą wszystkie najważniejsze momenty w swoim życiu. Nagle jedna z nich umiera. Pozostawia swoją córeczkę oraz męża. Scenariusz wydaje się prosty do przewidzenia - samotny ojciec i przyjaciółka, co może z tego wyniknąć, domyślamy się od razu.
Okazuje się, że ta prosta historia, którą układamy w głowie to nie scenariusz filmu Nowa dziewczyna. Nagle na ekranie widzimy sceny, których nie przewidzieliśmy, jesteśmy zaskakiwani - to jest chyba idealne słowo. Siedząc w kinie w pewnym momencie boimy się, co jeszcze może się wydarzyć. Czasem mamy już zwyczajnie dość, czasem umieramy z ciekawości, mamy dreszcze, chcemy wyjść, ale jednak trzyma nas ciekawość i chęć poznania finału tej historii....
Pewnie o tym nie wiecie, ale osobiście bardzo lubię dramaty psychologiczne, jeżeli tylko zdarzy się taki w wersji francuskiej - nie mogę takiego filmu pominąć. Lubię pójść do kina i... zwyczajnie się zdołować. Lubię jak film zmusza mnie do refleksji, lubię kiedy film porusza ciekawy temat, temat tabu, temat życiowy. Jestem realistką, może dlatego w kinie szukam czegoś co tłumaczy rzeczywistość, co zwraca uwagę na pewne problemy, co zgłębia psychikę człowieka... ? Pewne jest, że ten film dostarczył mi wszystkich tych emocji, których oczekiwałam. Jeszcze kilka dni po seansie ciągle o nim myślałam. Poruszył kwestię seksualności człowieka, jego ukrytych pragnień, co typowe jest dla reżysera produkcji - François Ozona, który lubi tego rodzaju tematykę i chętnie ją porusza (choćby w filmie "U niej w domu", który uwielbiam). Film jest naprawdę ciężki, napewno nie polecam go osobom, które chcą pójść do kina na coś lekkiego i przyjemnego. "Nowa dziewczyna" idealnie wpasowała się w moje gusta.
Lato w Prowansji (fr. Avis de Mistral)
Źródło: Internet |
Lato w Prowansji jest to film na który warto wybrać się do kina w letni weekend z całą rodziną. Nie należy myśleć jednak, że jest to produkcja z kategorii "głupkowaty film familijny". Idąc do kina trochę bałam się, że będzie to film przygodowy (a za za takimi nie przepadam), jednak szybko okazało się, że użycie słowa "dramat" w jego przypadku jest w pełni uzasadnione,
Trójka dzieci, w tym dwoje nastolatków, mieszkających w Paryżu, przyjeżdża do swojego dziadka, mieszkającego w Prowansji, aby tam spędzić wakacje. Historia byłaby całkiem prozaiczna, gdyby nie fakt, iż bohaterowie nigdy nie utrzymywali ze sobą kontaktów i jest to ich pierwszy tego typu wyjazd, pierwsze takie spotkanie. Z tego względu dziadek jest dla nich obcą osobą, jego dystans i oschły ton prowokują kłótnie i sprzeczki. Z czasem jednak wszystko się zmienia. Bohaterzy spędzają ze sobą cudowny czas, poznają się wzajemnie i dostrzegają to, co w życiu najważniejsze.
Ten film naprawdę warto zobaczyć. Moja przyjaciółka skomentowała go takimi słowami: To taki film, który jak już się zobaczy to nie trzeba potem jechać na wakacje. Produkcja o cudownym wakacyjnym, ciepłym klimacie, pozwalająca przenieść się do słonecznej Prowansji. Opowiada o pierwszych wakacyjnych zauroczeniach, jest hymnem na cześć młodości. Lato w Prowansji potrafi być zabawne, pełne humoru i ciepła, a z drugiej strony nostalgiczne, zmuszające do refleksji i wzruszające. Opowieść o marzeniach, która toczy się w najbliższym mojemu sercu miejscu na ziemi - pięknej Francji. Jeżeli chcecie choć na chwilę poczuć ten klimat, to film dla Was.